Po prostu okonie na boczny trok | wędkarstwo spinningowe
Rozochocony poprzednim wyjazdem na okonie kolejny raz biorę się za wędkarstwo spinningowe a dokładniej metodę boczny trok.
1.11.2015 wybrałem się z Grześkiem w poszukiwaniu okoni. Ponad rok czasu minęło od naszej ostatniej wspólnej wyprawy na ryby. Naszym celem miały być okonie łowione na boczny trok. Wybraliśmy się nad rzekę Wisłok na odcinek pomiędzy rezerwatem Lisia Góra a przepompownią wody w Zwięczycy. Jest tam kilka pięknych miejscówek na których z powodzeniem można łowić nie tylko metodą spinningową.
[URIS id=2276]
Kiedy wstałem na termometrze było -2 stopnie Celsjusza. Trawa i szyby pokryte były szadzią. To znak, że więcej nocek nad wodą w tym roku już nie będzie. W takiej temperaturze ciężko jest wytrzymać kilka godzin na zewnątrz co dopiero łowić. Żyłka i szczytówka co chwilę zamarza. Aby tego uniknąć od czasu do czasu trzeba zanurzyć szczytówkę w wodzie. Będzie jeszcze zimniej i trzeba sie przyzwyczaić. Dla mnie pogoda nie straszna i potrafię się dostosować do każdych warunków. Chęć łowienia ryb jest silniejsza od racjonalnego myślenia. Nic w tym dniu nie zapowiadało tego, ze po 9 tej wyjdzie piękne słońce i będzie można ściągnąć zimową kurtkę.
Pierwsze okonie zameldowały się na naszych zestawach dość szybko. Ku uciesze nie były to najmniejsze sztuki takie jak podczas ostatniej wyprawy na strug. Kolor przynęty wydawał się być drugorzędny. Grzesiek łowił na gumy z brokatem zielenie i motor-oil ja natomiast na białe i fiolety. Obaj używaliśmy najmniejszych gumek dedykowanych do metody boczny trok tzw. paproszków. Nasze zestawy różniły się sposobem wiązania i ciężarkiem. Ja łowiłem z użyciem potrójnego krętlika, który omówiłem w poprzednim filmie, natomiast Grzesiek tradycyjnie wiązał zestaw na pętli. Jeżeli chodzi o ciężarki to używałem tzw. pałeczek a Grzesiek łowił na łezki. Obaj mieliśmy podobne wyniki.
Mapka z dojazdem do miejscówki na której łowimy – rzeka Wisłok w Rzeszowie.
Są takie dni kiedy szczegóły zestawów po prostu nie mają znaczenia. Zdarzają się jednak takie, kiedy ryba nie żeruje lub pobiera pokarm bardzo chimerycznie. W tym drugim przypadku konieczny jest dobór zestawu do aktualnie zastanych warunków. Wtedy rodzaj ciężarka, długość przyponu, kolor przynęty, wielkość haczyka oraz nawet grubość żyłki ma znaczenia. Znaleźliśmy się w tak komfortowej sytuacji, że można było sobie pozwolić nie mal na wszystko. Ryby pobierały przynęty pewnie. Niektóre połykały je aż do żołądka.
Podsumowując wyprawę wędkarstwo spinningowe to był doskonały wybór na ten dzień. Nie dość że osiągnęliśmy zamierzony cel – okonie to mieliśmy po kilkanaście ładnych ryb. Nie były to wprawdzie giganty ale jednak ryby, które cieszą oko. Jako bonus na wędce Grześka zawiesił się szczupak, którego bez problemu mimo panujących opinii wyholował na brzeg. Często zdarza się, że podczas łowienia na boczny trok szupak jest przyłowem. W poprzednich latach zdarzały się nawet sandacze, jednak nigdy nie udało mi się tego nagrać. Zapraszam na film z relacją wyprawy.
Zobacz poprzednie wyprawy wędkarskie:
Potrójny krętlik w metodzie boczny trok – wędkarstwo spinningowe | |
Jak wyglądają zarybienia w okręgu PZW Rzeszów sprawdza Wędkarstwo Lucio Łowca |
Pingback: Szczupaki i okonie na żywca i spinning - jesienne wędkarstwo - Wędkarstwo Lucio ŁOWCA